ZIOŁOWY WYCIĄG NA ŻOŁĄDEK I ODROBACZANIE
SPECYFIK HANKI, CO URATOWAŁA KRÓLEWSKĄ UCZTĘ
W czasach, gdy zamkiem w Janowcu rządzili Firlejowie, mycie rąk nie było powszechną czynnością, mocą ziół wypędzano z brzuchów nieproszonych gości. Jednym z takich ziołowych eliksirów był Wyciąg na żołądek i odrobaczanie z orzecha włoskiego i piołunu, który słynął ze swej mocy w walce z robactwem jelitowym.
Po uczcie biesiadnicy zaczęli zwijać się z bólu brzucha. Przejedzenie dało się we znaki nawet wytrenowanym łakomczuchom. Zamkowi medycy robili, co mogli, ale nie dawali rady opanować dolegliwości. Wtedy ktoś przypomniał sobie o Hance, zamkowej pomocy kuchennej, która słynęła w Janowcu z tego, że na ziołach zna się lepiej niż na kotletach.
Hanka podrapała się po głowie zdziwiona, czego to od niej oczekują ważniejsi i mądrzejsi. No, ale skoro jest potrzeba, to poszła do spiżarni, w której trzymała specyfiki na swoje i reszty służby boleści. „Spróbujcie tego” – powiedziała, a medycy, nie mając innego wyjścia, posłuchali i podali hankowy eliksir gościom. Biesiadnicy poczuli się tak dobrze, że uczta trwała jeszcze tydzień. Król Zygmunt I był zachwycony, a Hanka pojechała z nim do stolicy, żeby leczyć gości uczt królewskich. Cóż to był za specyfik zapytacie? Ziołowy wyciąg na żołądek i odrobaczanie Manes.
Na odrobaczanie:
W czasach, gdy zamkiem w Janowcu rządzili Firlejowie, mycie rąk nie było powszechną czynnością, mocą ziół wypędzano z brzuchów nieproszonych gości. Jednym z takich ziołowych eliksirów był wyciąg z orzecha włoskiego i piołunu, który słynął ze swej mocy w walce z robactwem jelitowym.
Piołun (łac. Artemisia absinthium), roślina o gorzkim smaku i niezwykłej mocy, od wieków służyła ludziom w walce z pasożytami. To właśnie on, wraz z orzechem włoskim, był sekretem Hanki na wypędzenie tasiemców, owsików i glist, które potrafiły zepsuć humor mieszkańcom zamku. Absyntyna i tujon, substancje zawarte w piołunie, działały jak trucizna na robactwo, osłabiając je i prowadząc do zguby. A że infekcje bakteryjne często towarzyszyły robakom, piołun, dzięki swym właściwościom antybakteryjnym, był podwójnie skuteczny.
Zielona naowocnia orzecha włoskiego (łac. Juglandis recens fructus), dar natury, który Hanka ceniła sobie szczególnie, wspomagała działanie piołunu. Juglon, substancja w niej zawarta, atakował robactwo z każdej strony – niszczył bakterie, grzyby i same robaki! A garbniki, niczym zbroja, chroniły brzuch przed kolejnymi atakami.
Na ból brzucha i lepsze trawienie:
Piołun i orzech włoski, oprócz swych mocy w walce z robactwem, miały także inne dary dla ludzkiego brzucha. Stymulowały trawienie, regulowały pracę jelit i łagodziły bóle brzucha, które po tygodniowych ucztach dawały się we znaki największym łakomczuchom.
Piołun, niczym dobry kuchmistrz, pobudzał soki trawienne, by strawić nawet najtłustsze mięsiwa i najcięższe potrawy. A orzech włoski, niczym mądry medyk, dbał o wątrobę, by żółć płynęła strumieniem i trawiła tłuszcze. Oleje zawarte w orzechu łagodziły stany zapalne, a błonnik dbał o to, by jelita pracowały jak zegar. Dzięki tym darom natury, Hanka mogła uratować ucztę królewską i przywrócić radość biesiadnikom.
Ziołowy wyciąg na żołądek i odrobaczanie Manes był lekiem na wszelkie dolegliwości żołądkowe, od grypy żołądkowej po zatrucie pokarmowe.
Ten eliksir był wybawieniem dla każdego, kto po janowieckich ucztach czuł się niczym po bitwie. Sięgali po niego ci, którzy zjedli za dużo, a ich brzuchy protestowały głośniej niż orkiestra na zamkowym balu. Był niezastąpiony w walce z robactwem, które potrafiło zagnieździć się w brzuchach, tych co nie myli rąk ani warzyw i owoców. Hanka, przygotowując swój wyciąg, myślała o wszystkich, którzy cierpieli na dolegliwości żołądkowe, a przydawał się jak widać każdemu, od prostych chłopów po magnatów. Jej eliksir był lekiem na niestrawność, bóle brzucha i inne dolegliwości, które potrafiły zepsuć nawet najwspanialszą ucztę.
Hanka, mieszając w kotle mawiała: „Dobry eliksir to jak dobra potrawa – wymaga czasu i cierpliwości.” I właśnie tak powstaje nasz „eliksir na bolączki” – cały rok, bo tego natura wymaga.
Od czego więc się zaczyna? Od zbioru zielonej naowocni orzecha włoskiego co dzieje się od czerwca do końca lipca. Dokładny czas zbioru może różnić się w zależności od pogody w ciągu roku, dlatego z czujnością obserwujemy drzewa. Trzeba wyczuć dobry moment, gdy orzechy są jeszcze niedojrzałe. Zbieramy naowocnię, gdy ma intensywnie zielony kolor, łupina jeszcze nie jest wykształcona, a miąższ jest bardzo miękki. W miarę jak orzechy dojrzewają, stopniowo zmieniają kolor na żółty lub brązowy, a sama naowocnia twardnieje. Wtedy jest już za późno. W Janowcu, gdzie Wisła płynie leniwie, a sady orzechowe rosły niegdyś gęsto, zbieramy naowocnię z dzikich drzew. Te drzewa, niczym starzy wojownicy, rosną bez nawozów i sztucznych ulepszaczy. Ich moc jest czysta i naturalna, a Janowiec, chroniony przez program Natura 2000, daje nam zioła wolne od zanieczyszczeń.
A piołun? Ten zbieramy, gdy kwitnie w pełni, gdy łąki pachną latem, a pszczoły zbierają nektar. Szukamy go na suchych łąkach i skrajach lasów, gdzie rośnie dziko i silnie. Piołun ma sztywne łodygi, srebrzysto-szare liście o głęboko wciętych segmentach i drobne żółte kwiaty. Przy zbieraniu ziela skupiamy się na górnej części rośliny, gdzie znajdują się najbardziej wartościowe elementy.
Gdy mamy już wszystkie składniki, mieszamy je z alkoholem, by wyciągnąć z nich całą moc. Taka nalewka musi leżakować długo, minimum sześć tygodni, a im dłużej, tym lepiej. W Manesie znajdziesz eliksiry z zeszłego roku, porządnie odleżane, które nabrały mocy jak wino w dębowej beczce.
- Na odrobaczanie: 2 łyżeczki 2 razy dziennie po posiłku, przez tydzień.
- Na ból brzucha i grypę żołądkową: 2-3 łyżeczki dziennie, aż do ustąpienia dolegliwości.
Produkt pamiątkowy – pamiątka z Janowca, wiedza zielarska Hanki. Używasz na własną odpowiedzialność – to nie lek ani suplement diety w świetle prawa, ale tradycja!
Eliksir Hanki to nie czary-mary, lecz moc ziół zamknięta w butelce. Ma tylko trzy składniki, ale za to jakie!
- Wyciąg z zielonej naowocni orzecha włoskiego – to on dawał moc i siłę jelitom, jak zbroja rycerza!
- Ziele piołunu – to on wypędzał z brzucha nieproszonych gości, takich jak wojsko najeźdźców!
- Alkohol zbożowy (45%) – to on łączył te moce i daje trwałość eliksirowi, jak ogień kowala hartuje żelazo!
A wszystko to zebrane z dzikich janowieckich łąk, gdzie zioła rosną silne i zdrowe, bez nawozów i chemii. Czysta moc natury, jak za czasów króla Zygmunta!
100% naturalnych składników – bez sztucznych ulepszaczy i podejrzanych dodatków!
100% produkt z Janowca – z ziół, które znała Hanka i jej prababcie!
100% wegański – bo szanujemy wszystkie stworzenia, od pcheł po woły!